Blog
Hotelowe reklamy – jakich błędów unikać?

Jesteśmy w samym środku sezonu wakacyjnego. Pewnie wielu z Was planuje jeszcze krótsze, bądź dłuższe wyprawy i będzie szukać noclegów na ostatnią chwilę. Postanowiliśmy zatem przyjrzeć się nieco bliżej hotelowym reklamom od strony stricte marketingowej, wykazując błędy, jakie często popełniają hotelarze, w pośpiechu za pozyskaniem klienta. Jak wiadomo niektóre hotele, szczególnie w kurortach wypoczynkowych charakteryzują się wzmożonym ruchem w topowych okresach sezonu. Większość nie narzeka na obłożenie w miesiącach letnich. Marketing wtedy schodzi na dalszy plan, bo zwyczajnie nie ma na to czasu. Niestety błędy, niedopatrzenia i zaniedbania pokutują później, gdy w okresach mniejszego ruchu turystycznego, o pozyskanie gości jest dużo trudniej. Jakie błędy popełniają więc hotelarze? Przeglądając strony internetowe, zauważyliśmy często takie zjawiska, jak: brak spójnej oferty, słaby wygląd strony głównej, niejasne cenniki itp. Hotelarze często skupiają się na reklamie internetowej. Chcą żeby ich banery były jak najczęściej „klikane” i przekierowywane z jak największej liczby portali, ale co potem? Klient, który w końcu kliknie zostaje skierowany na stronę internetową, której treści pozostawiają bardzo dużo do życzenia. A to nie ma kompletnych informacji o wyposażeniu pokojów, drogach dojazdowych, dodatkowych opłatach, parkingach itp. Reklama strony staje się zatem ważniejsza od samej witryny. Specjaliści branżowi zwracają poza tym uwagę na częsty problem komunikacyjny na linii marketing – recepcja. Często przecież to właśnie recepcjonistka jest swoistym handlowcem, który powinien przekonać ostatecznie klienta podczas rozmowy telefonicznej do złożenia rezerwacji. Tymczasem zdarza się, że funkcje te pełnią osoby nie przygotowane do tego merytorycznie, które nie znają pełnej oferty swojego pracodawcy lub po prostu nie mają predyspozycji do przeprowadzania takich rozmów. Kolejną zmorą są również słynne wyszukiwarki hoteli, które ostatnio bardzo agresywnie reklamują się w mediach. Każdy oczywiście znajdzie nam pokój najtaniej, a na końcu okazuje się, że najkorzystniejszą rezerwację można dokonać bezpośrednio na stronie hotelu. Powoduje to sporą dezorientację wśród klientów, którzy sami już nie wiedzą z jakich narzędzi najlepiej korzystać. Poza tym wyszukiwarki często używają tanich chwytów, typu informacji w stylu: „pozostał już ostatni pokój”, czy „tę rezerwację ogląda właśnie pięć osób”. Gdy dzwonimy do recepcji natomiast okazuje się zupełnie co innego, ale wrażenie niedostępności zawsze pobudza do zakupu. Oczywiście mankamenty, o których piszemy nie dotyczą całej branży, żeby było jasne. Możemy znaleźć sporo obiektów, które podchodzą do działań marketingowych w pełni profesjonalnie i nie narzekają na brak gości przez cały rok. Innym pozostaje sprzątać puste pokoje i modlić się o jak najdłuższe, słoneczne lato.